Kocie poczucie bezpieczeństwa

Kontrola

Kot jest zwierzęciem wysoce niezależnym (szczególnie w porównaniu do psa). Kiedy znajdzie się w niebezpieczeństwie, polega przede wszystkim na sobie i własnych umiejętnościach. Kontakt z opiekunem ma dla niego dużo mniejsze znaczenie i nie pomaga uspokoić emocji.

Wizyta u weterynarza jest wręcz antytezą bezpiecznej sytuacji - kot musi najpierw znieść zamknięcie w transporterze, przeżyć podróż hałasującym wehikułem, potem czekać w głośnej, pachnącej strachem innych zwierząt poczekalni, aby na końcu zostać wyciągnięty na metalowy stół i dotykany przez obcych ludzi.

Otwarta przestrzeń gabinetu, przykre wonie (leków, środków dezynfekcyjnych), dziwne sprzęty, bolesne zabiegi, brak możliwości ucieczki lub choćby ukrycia się - to wszystko wytrąca koty z równowagi. Powoduje paniczny lęk, chęć ucieczki lub agresję. Zwierzęcia w takim stanie czasem w ogóle nie da się zbadać.

Brak przymusu

Kot zmuszany do czegokolwiek, na co nie ma ochoty, będzie się bronił. Zachowanie takie jest głęboko zakorzenione w jego instynkcie. Jeśli poczuje się unieruchamiany czy krępowany - podejmie próby uwolnienia się.

Kot nie rozumie, że wizyta u weterynarza jest dla jego dobra i na dłuższą metę przyniesie mu korzyści. Żyje tu i teraz, więc nie pojmuje także, że badanie nie potrwa długo, więc można po prostu zacisnąć zęby. Ten gatunek jest z natury wysoce pobudliwy, więc wystarczy niewielki bodziec, żeby uzyskać gwałtowną reakcję.

Nie lubię nowości!

Koty za każdą nowością muszą się najpierw w spokoju oswoić, żeby uznać, że są bezpieczne. Gdy mają kontakt z nieznanym obiektem najpierw bacznie go obserwują, trącają łapą, “obmacują” wibrysami, obwąchują. Proces ten może potrwać kilka sekund lub kilka minut, w zależności od okoliczności i temperamentu zwierzęcia.

U weterynarza o niczym takim nie ma mowy - wizyty są krótkie, nie ma czasu na powolne procedury, zazwyczaj działa się szybko, bez zwracania uwagi na kocią mowę ciała i potrzeby. Niektóre koty znoszą to dzielnie, inne wściekają się tak bardzo, że nie da się ich dotknąć.

Trening medyczny jako sposób na zmniejszenie stresu u weterynarza

Trening medyczny w teorii

Trening medyczny zaczęto stosować w ogrodach zoologicznych po to, by skłonić zwierzę do współpracy z człowiekiem bez wywoływania niepotrzebnego stresu. W przypadku dzikich gatunków, których nie da się w prosty sposób “obezwładnić”, ma to szczególne znaczenie.

Długotrwałe ćwiczenia, prowadzone od małego, dają rewelacyjne rezultaty. Dzięki nim groźne  zwierzęta z chęcią wykonują różne polecenia w zamian za smaczną nagrodę. Tygrysy są uczone “podawania łapy” tak, aby opiekunowie mogli ją obejrzeć czy pobrać krew. Osiągnięcie tego metodami siłowymi byłoby niemożliwe.

Jak uczą się zwierzęta?

Trening medyczny to nic innego, jak warunkowanie instrumentalne. Człowiek uczy zwierzę konkretnego zachowania w zamian za nagrodę (instrument). Jeśli nagroda jest dla zwierzęcia wyjątkowo atrakcyjna to szansa, że będzie ono powtarzało dane zachowanie - rośnie.

W ten sposób można uczyć różne gatunki zwierząt, w tym - rzecz jasna - również koty. O ile przybijanie piątki w zamian za nagrodę nie musi być specjalnie funkcjonalne, o tyle na przykład nauka relaksowania się na kocyku - już bardziej. Sprawdź także ten artykuł z poradami, jak przeżyć z kotem wizytę u weterynarza.

Polecane karmy dla kotów - sprawdź je!

Trening medyczny w praktyce

Wybór ćwiczeń

Warto zastanowić się, z czym kot będzie miał do czynienia w trakcie wizyty u weterynarza: z transporterem, obcym miejscem, badaniem fizykalnym, podaniem leków, osłuchaniem stetoskopem, sprawdzeniem zębów. To wszystko można “ćwiczyć na sucho” w domu w ramach treningu medycznego.

Jeśli pokażemy kotu, że markowane “zabiegi medyczne” wcale nie są takie straszne, a dodatkowo łączą się z przyjemnością (nagrodą), pupil będzie chętniej współpracował z weterynarzem, a sama wizyta nie będzie dla niego tak obciążająca emocjonalnie.

Trening

Trening najlepiej zacząć wcześnie, w pierwszych miesiącach życia pupila. Młode zwierzę łatwiej się uczy niż starsze, jest też przeważnie mniej obciążone negatywnymi przeżyciami, które trudno będzie “przykryć” tymi pozytywnymi. Jeśli nie mieliśmy takiej szansy - nic straconego, trenujmy ze starszym kotem.

Sesje treningowe powinny być krótkie, odbywać się wtedy, gdy kot jest zadowolony i zrelaksowany i kończyć się takim samym stanie emocjonalnym. Ogólna zasada brzmi: zaczynamy od i najłatwiejszego zadania i w miarę upływu czasu zwiększamy jego trudność.

Przykład - badanie stetoskopem

Do oswojenia kota ze stetoskopem przyda nam się metalowa łyżeczka do herbaty. Najpierw należy ją kotu pokazać, aby mógł ją obejrzeć, obwąchać, a nawet dotknąć. Jeśli jest spokojny - dajemy mu nagrodę (przysmak).

Stopniowo utrudniamy ćwiczenie, biorąc łyżkę do ręki i przysuwając ją do klatki piersiowej kota. Jeśli zwierzę się denerwuje - przerywamy zadanie i wracamy do niego za jakiś czas. Jeśli jest spokojne - nagradzamy smaczkiem.

W następnym etapie przykładamy kotu łyżeczkę wypukłą stroną do klatki piersiowej, imitując badanie. Bacznie obserwujemy reakcję zwierzęcia, aby w odpowiednim czasie wycofać się lub podać nagrodę. Z czasem kot powinien dać się “osłuchać” łyżką bez żadnych problemów. Tempo ćwiczeń zależy od danego osobnika. Nie robimy nic na siłę i nie przyspieszamy procesu, gdyż będzie to miało skutek odwrotny od zamierzonego.

W ten sposób możemy “udawać” robienie zastrzyku poprzez przykładanie np. końcówki długopisu do skóry na karku kota, a także uczyć zwierzę relaksowania się na wybranym przez nas podłożu (niewielkim ręczniku czy kocu). Dzięki temu przynajmniej część zjawisk, z którymi kot ma styczność u weterynarza, nie będzie już budziła strachu.

Ograniczanie stresu

Stres jest dla kotów szczególnie niebezpieczny, gdyż w dłuższej perspektywie prowadzi do problemów zdrowotnych i/lub behawioralnych, takich jak chociażby załatwianie się poza kuwetą czy otyłość. Kotom generalnie należy stresu oszczędzać.

Rezygnacja z wizyt weterynaryjnych jednak nie wchodzi w grę - regularne badania, szczepienia, nie mówiąc o leczeniu, to konieczność i nie ma co z tym dyskutować. Da się połączyć ogień z wodą właśnie za pomocą treningu medycznego. Jest on wart zainwestowanego czasu i wysiłku, gdyż będzie procentował przez całe kocie życie.

ikona podziel się Przekaż dalej