Pojechaliśmy na ferie nad morze - opowiada Agnieszka, opiekunka Meli. - Wtedy z Melą było już naprawdę źle. Nie miała siły chodzić po schodach, dyszała, jakby przebiegła kilometr w upale. Łudziłam się, że jest zmęczoną podróżą. Kaszel zrzucałam na to, że po prostu się przeziębiła.

Mela ma sześć lat, trafiła do Agnieszki z fundacji. Nie przestaje merdać ogonem, krótkim jak u wszystkich buldożków francuskich.

Na forach miłośników buldożków krzyczeli na mnie, że Mela zachorowała, bo nie zakładam jej sweterka i było jej zimno. Brak apetytu, z którym wiecznie walczyliśmy, tłumaczono tym, że pies jest wybredny. Mnóstwo osób pocieszało mnie, że ma ten sam problem. Chrapanie? Ponoć wszystkie buldożki chrapią. Mnie jednak stan Meli nie dawał spokoju, nie chciała chodzić na spacery, a rok temu o tej porze biegała z nami po plaży.

Szukanie pomocy na forach internetowych i w social media, gdzie zrzeszają się inni opiekunowie zwierząt, jest bardzo częstym zjawiskiem. Wiele osób czuje się raźniej, gdy dzieli się swoimi troskami i obawami z kimś, kto ma podobne problemy. Trzeba jednak pamiętać, że nie ma dwóch identycznych sytuacji, bo każdy zwierzak jest inny. Dobrze dzielić się doświadczeniami, zdjęciami, historiami. W poważnych problemach, dotyczących zdrowia psa czy kota, nic nie zastąpi jednak porady specjalisty. Dobrze, jeśli na forum doradza nam weterynarz, hodowca czy behawiorysta. Jeśli jest to jednak inny miłośnik zwierząt, często, mimo dobrych chęci, może nas wprowadzić w błąd.

Też mam psa i z dużym niepokojem obserwowałem ogromną ilość niesprawdzonych informacji na forach internetowych - mówi Hubert Ziomek, który wraz z Bartkiem Chmielewskim jest pomysłodawcą kampanii “Dajemy Głos” i twórcą aplikacji Pupilmed. Stworzyliśmy miejsce, w którym można porozmawiać ze specjalistami z zakresu weterynarii. Udało nam się zaprosić do akcji wspaniałych specjalistów, którym naprawdę leży na sercu dobro zwierząt - weterynarzy, behawiorystów, dietetyków…

Są oni dostępni dla wszystkich zupełnie za darmo podczas dyżurów on-line - dodaje Bartek Chmielewski. Można umówić się z nimi w prosty sposób przez ten link. Doradzają, odpowiadają na pytania, kierują na dodatkowe badania. Chcemy w ten sposób uświadomić, jak ważna jest odpowiednia profilaktyka i badania. Stąd w planach kolejne rzeczy - kompendium wiedzy, czyli wykłady, webinary, artykuły, z których każdy będzie mógł skorzystać.

Hubert dzieli dom i życie z Kokosem, 3-letnim labradorem, tajfunem energii o charakterze wiecznego szczeniaka. Kokos to czworonożny prezes Pupilmed - aplikacji, która ma umożliwić dostęp do weterynarza każdemu zatroskanemu opiekunowi. To właśnie Kokos stał się inspiracją do spotkań on-line z weterynarzem.

Kokos bał się wizyt w gabinecie jak diabeł święconej wody - opowiada Hubert. Każda wizyta była przeprawą. Czasem okazywało się, że jego obecność nie była nawet potrzebna. Zacząłem myśleć, jak oszczędzić mu stresu. Są teleporady i czaty on-line z lekarzami, więc dlaczego nie zrobić podobnego rozwiązania dla opieki weterynaryjnej?

Możliwość poproszenia specjalisty o poradę z każdego miejsca i o każdym czasie to ogromne ułatwienie dla wszystkich miłośników psów i kotów. Nie trzeba jechać kilkadziesiąt kilometrów do weterynarza, czekać w kolejce, stresować się, czy będziemy przyjęci. Nie musisz martwić się godzinami otwarcia, wakacjami, weekendem. To świetne ułatwienie dla osób, które nie są mobilne - starszych, chorych, z kontuzjami czy opiekujących się małymi dziećmi.

Do najbliższego weterynarza mieliśmy szmat drogi - kontynuuje swoją historię Agnieszka. Konsultacja on-line nas uratowała. Myślałam, że dostaniemy tylko coś na kaszel. Weterynarz rzeczowo i konkretnie pytał o objawy Meli i powiedział coś, co naprawdę mnie zaskoczyło. Kazał nam jak najszybciej zbadać serce. Następnego dnia pojechaliśmy 60 kilometrów na echo do Gdańska. Mela nigdy wcześniej nie miała robionego tego badania.

Wada serca - usłyszała Agnieszka na badaniu.

Przepłakałam pół wizyty, ale najważniejsze, że Mela szybko dostała pomoc. Ma leki, nie kaszle już prawie w ogóle, znów ma siłę do zabawy. To zupełnie inny pies. Żałuję tylko tego, że zwlekałam tak długo. Jej serce słabło, a ja myślałam, że to katar. Gdyby coś jej się stało, nigdy bym sobie nie wybaczyła.

Wątek z forum: “Mój Cookie zeżarł dziś całą czekoladę (Mikołajem się poczęstował). Czy coś mu się stanie od takiego przysmaku?”

Na 40 komentarzy osiem zaleca jak najszybsze udanie się do weterynarza. Trzy osoby piszą o podaniu wody utlenionej, aby wywołać wymioty u psa. Zdarzają się jednak takie odpowiedzi:

“Mój ostatnio sobie otworzył kalendarz adwentowy, jak nas nie było w domu… Nic mu nie było, a z kalendarza nic prawie nie zostało”

“Nic mu nie będzie. Nasz już wiele razy zabrał dzieciom czekoladę i zjadł”.

Przypomnijmy, że czekolada zawiera teobrominę, która jest śmiertelna dla psa. Pies o masie 2 kilogramów wymaga pomocy już po zjedzeniu jednej kostki gorzkiej czekolady. Objawy zatrucia mogą pojawić się nawet po 24 godzinach. Tylko natychmiastowa pomoc weterynaryjna uratuje życie psa.

Bardzo często na pierwszą wizytę właściciele zwierząt przychodzą z już postawioną diagnozą. W konsekwencji na spotkaniu podają wybiórczo informacje, a pomijają inne, które mogą być istotne. Nie do końca zdają sobie sprawę, że mogą w ten sposób utrudniać diagnostykę - mówi lek. weterynarii Katarzyna Kusowska. Na forach niestety dzieją się złe i dobre rzeczy. Jest cały wachlarz odpowiedzi. Niepotrzebnie czasami można przestraszyć właściciela. Np. pies wymiotuje, a na forach pojawiają się odpowiedzi, że ma nowotwór żołądka.

Są grupy, przeznaczone np. dla miłośników konkretnych ras. Tam wypowiadają się hodowcy, którzy często nie są anonimowi, im można bardziej zaufać. Natomiast niektóre wątki są nie tylko szkodliwe, ale też niebezpieczne. Trafiłem kiedyś na dyskusję, ile tabletek Apapu podać na gorączkę u kota? Paracetamol dla kotów jest toksyczny, nawet mała dawka może spowodować zgon - opowiada lek. weterynarii Arkadiusz Kardas.

Biorę udział w akcji “Dajemy Głos”, bo chcę, żeby opiekunowie w potrzebie dostali merytoryczne odpowiedzi i mieli dostęp do faktów i wiedzy - wyjaśnia lek. weterynarii Katarzyna Kusowska. Naprawdę lepiej czasem skonsultować przypadek z drugim lekarzem niż szukać odpowiedzi w Internecie.

W ramach kampanii specjaliści udzielają porad zupełnie za darmo. Jeśli jednak chcesz odwdzięczyć się za ich pomoc, możesz to zrobić, wpłacając dowolną kwotę na niezwykłą zbiórkę charytatywną. Partnerami kampanii społecznej są Fundacja Judyta oraz portal RatujemyZwierzaki. Na portalu pod tym adresemznajduje się zbiórka na rozbudowę Judytowa - azylu dla pokrzywdzonych zwierząt, gdzie opiekę i niezbędną pomoc znajdują zwierzęta zapomniane, porzucane, bite, zagłodzone, niepełnosprawne, po ciężkich urazach. W większości są ofiarami zaniedbania i bestialskiej przemocy. To tam są ratowane przed śmiercią. To tam zaczynają wierzyć, że ze strony człowieka może je spotkać coś więcej niż tylko ból. Jest wśród nich Imbir, “niepełnosprytek”, który porusza się na wózku… Jest Baja, niewidome maleństwo z przerwanym rdzeniem kręgowym. Jest Eliot, staruszek, który ledwo trzymał się na nogach, a w Judytowie odżył.

Azyl to nie tylko ludzie, poświęcający swoje życie dla najbardziej upodlonych zwierząt, ale także profesjonalna opieka, zaplecze rehabilitacyjne i weterynaryjne i doskonałe warunki, odbiegające od tego, z czym kojarzą się schroniska czy przytuliska.

Dla nich i dla innych stworzeń pod opieką Fundacji Judyta pomoc ze strony osób, które kochają zwierzęta, jest jedyną szansą na ratunek.

Przez blisko 4 lata działalności Azylu pomoc otrzymało 2500 zwierząt. Niestety skala bezdomności i cierpienia zwierząt w Polsce jest olbrzymia. Codziennie dostajemy mnóstwo próśb o pomoc. Dzięki rozbudowie Judytowa otworzą się nowe możliwości - mówi z entuzjazmem prezes fundacji Małgorzata Judyta Brzezińska

Zbiórka prowadzona jest na portalu RatujemyZwierzaki.pl, który przyłączył się do akcji również ze względu na edukacyjny wymiar. - Jako Fundacja codziennie dostajemy mnóstwo pytań i próśb o poradę, jak leczyć, karmić czy uczyć zwierzaka pożądanych zachowań. Dlatego akcja “Dajemy Głos” jest tak ważna. Pozwoli opiekunom szybko i bezpłatnie otrzymać poradę, jakiej potrzebują - wyjaśnia Zofia Lampert z RatujemyZwierzaki.pl.

Kampanię zrobiliśmy dla takich osób jak my - tych, które kochają zwierzęta - podsumowują Hubert Ziomek i Bartek Chmielewski. Chcemy, by opieka nad nimi stała się lepsza i łatwiejsza. Chcemy dotrzeć do wszystkich osób, które pragną przychylić nieba swoim czworonożnym przyjaciołom i które chcą odmienić los zwierząt, które cierpią. Mamy nadzieję, że jest nas jak najwięcej.

Materiał partnera

ikona podziel się Przekaż dalej