Roboty dla kotów - czy warto je kupować?
Jak podaje Arvato polski rynek produktów dla zwierząt dynamicznie się rozwija. Pokolenia millenialsów i generacji Z coraz chętniej inwestują w wysokiej jakości karmę, artykuły do pielęgnacji i inne gadżety dla swoich pupili. Samoczyszcząca się kuweta? Bardzo proszę. Miska automatycznie dozująca karmę? Oczywiście. Zabawka sterowana aplikacją w telefonie? Ma się rozumieć. Ale czy koty naprawdę tego wszystkiego potrzebują?
Jeśli szukasz więcej porad i informacji, sprawdź także zebrane w tym miejscu artykuły z pytaniami o koty.
Kocie potrzeby
Czy znasz je wszystkie?
Aby odpowiedzieć na pytanie, które “roboty” dla kotów warto zakupić, najpierw trzeba poznać typowe kocie potrzeby. Są one charakterystyczne dla całego gatunku, każdy osobnik je posiada. Oto najważniejsze z nich:
- jedzenie;
- odpoczynek;
- zabawa;
- czystość.
Wszystkie te potrzeby możemy zapewnić we własnym zakresie, bez udziału zaawansowanej technologii czy drogich gadżetów. Przeciwnie - niektóre sprzęty high - tech mogą być wręcz niebezpieczne dla mruczków.
Kocie potrzeby a potrzeby człowieka
Z drugiej strony ludzka cywilizacja nieustannie dąży do optymalizacji rozmaitych czynności, czyli - w gruncie rzeczy - skrócenia czasu ich wykonywania. Mówiąc po ludzku: opiekunowie kotów chętnie cedują rozmaite obowiązki na różnego rodzaju automaty.
Automatycznie czyszcząca się kuweta, zabawka na baterie, która sama się rusza - to wszystko pozwala zaoszczędzić czas, który musielibyśmy przeznaczyć samodzielne wykonanie poszczególnych czynności. W niektórych przypadkach takie rozwiązanie może się sprawdzić, ale raczej na zasadzie wyjątku, niż reguły.
Roboty dla kotów - które warto kupić?
Automatyczna miska/karmidło
Termin “robot” w tym przypadku jest może trochę na wyrost, niemniej jednak automatyczna miska należy do grupy “gadżetów hi - tech”, które warto kupić. Wydziela ona regularnie niewielkie porcje pokarmu w czasie, gdy opiekuna nie ma w domu.
Kota powinno się karmić co 2-3 godziny. Tego rodzaju system jest najbardziej zbliżony do naturalnego i zaspokaja potrzeby zwierzęcia. Bez automatycznego podajnika karmy się nie obejdzie, no chyba że pracujemy na pełny etat z domu. Niewielu opiekunów ma takie szczęście.
Istnieje wiele różnych modeli automatycznych misek na mokrą karmę (nie piszę o suchej, bo ta jest niezdrowa dla kotów). Większość posiada wkład chłodzący, który pomaga zachować świeżość zamkniętej w nim zawartości. Ale to jeszcze nie wszystko.
Najdroższe modele automatycznych karmideł można “sparować” z czipem wszczepionym pod skórę zwierzęcia. Dzięki temu miska otworzy się tylko wtedy, gdy chce z niej skorzystać konkretny osobnik. Jest to świetne rozwiązanie w przypadku grupy kotów, które lubią wyjadać sobie nawzajem z misek. Wiąże się jednak ze sporym wydatkiem - miska na czip kosztuje około 500 zł.
Samoczyszcząca się kuweta
Samoczyszcząca się kuweta może się wydawać spełnieniem marzeń kociego opiekuna. Któż z nas nie chciałby, aby odchody z toalety naszego pupila magicznie “znikały”? Producenci gadżetów dla zwierząt wyszli naprzeciw tym pragnieniom, oferując bezdotykowe kocie wc.
Na rynku można znaleźć różne modele samoczyszczących się kuwet. Ich ceny zaczynają się od około tysiąca złotych, dochodzą zaś nawet do 4,5 tys. Mechanizm czyszczenia polega na tym, że po wizycie zwierzęcia w środku automat uruchamia specjalne “grabie”, które spychają nieczystości do dolnej części urządzenia. Cały proces można również uruchomić ręcznie lub na odległość - za pomocą aplikacji w telefonie.
Polecane karmy dla kotów - sprawdź je!
Czy warto kupić takiego “robota”? Moim zdaniem… nie. Przede wszystkim dlatego, że kuwety samoczyszczące są przeważnie bardzo małe. Nie zapewniają kotu komfortu użytkowania. Większość modeli przypomina jaskinię - koty z natury nie załatwiają się w takich miejscach. Nie dość, że zaburza to ich poczucie bezpieczeństwa, to może powodować dyskomfort higieniczny. W kuwetach zamkniętych najczęściej po prostu śmierdzi. Nawet jeśli człowiek uzna, że wszystko jest ok, to dużo wrażliwszy koci nos może się zbuntować.
Automatyczna kuweta ma wiele dodatkowych wad: jej dźwięk może zniechęcać co bardziej strachliwe koty. Czujniki zamontowane w środku nie są na tyle wrażliwe, by wykrywać obecność kociaka. Poza tym opiekun nie może na bieżąco kontrolować odchodów pupila, a - co za tym idzie - również jego stanu zdrowia. Sprawdź także ten artykuł z poradami, czy kot powinien wychodzić z domu.
Zabawki na baterie
Do szeroko rozumianej kategorii “robotów dla kotów” zaliczę również wszelkiego rodzaju zabawki na baterie, dzięki którym możemy wybawić mruczka bez własnego udziału. Albo raczej… nie możemy. A to z powodu podstawowego ograniczenia tego typu akcesoriów - przewidywalności zachowania.
Zabawki interaktywne wykonują zazwyczaj jeden ruch lub sekwencję powtarzających się ruchów. Kiedy kot zorientuje się w schemacie - automatycznie traci zainteresowanie. Niektóre z takich zabawek wydają dźwięki zniechęcające do interakcji. Jeszcze inne są wykonane z twardego, nieatrakcyjnego w dotyku, tworzywa. Wadą są również ich spore rozmiary.
Idealna zabawka dla kota powinna być małą, wykonana z miękkiego materiału lub sztucznego futerka i zachowywać się jak prawdziwa ofiara: mysz, szczur czy ptak. Wielka, plastikowa piłka na baterie, kulająca się bez ładu i składu po domu dla większości kotów będzie dziwacznym, zniechęcającym zjawiskiem. Według mnie nie warto w te sprzęty inwestować.
Legowisko z termoregulacją
To akurat gadżet, który ma szansę się sprawdzić. Legowisko z podgrzewaniem, którym możemy sterować za pomocą aplikacji telefonicznej. Wszyscy wiemy, że koty lubią wypoczywać w ciepłych miejscach. Często wybierają do tego celu różne sprzęty elektroniczne: dekodery, laptopy, konsole do gier wideo. Dlaczego więc nie zorganizować im własnego podgrzewanego legowiska?
Pytanie brzmi tylko, czy warto inwestować w to przedsięwzięcie ponad 1000 złotych? W końcu podobny efekt osiągniemy fundując pupilowi najprostszy koc elektryczny. Możemy się również posłużyć termoforem z ciepłą wodą. Co prawda nie da się regulować jego temperatury smartfonem, czy jednak jest to aż tak wielka wada?
Mówiąc szczerze większość “robotów” dla kotów jest robiona dla właścicieli. To ludzie potrzebują tego, co producenci owych sprzętów obiecują: szybkości, “bezdotykowości”, oszczędności czasu i zaangażowania. Na szczęście nie musimy wydawać tysięcy złotych na akcesoria, które z powodzeniem da się zastąpić tańszymi odpowiednikami.