Koty są tam rozmnażane w okropnych warunkach - dlaczego pseudohodowle są złe?
Zgodnie z obowiązującą w Polsce ustawą z dnia 16 września 2011 roku, zwierzęta domowe nie mogą być rozmnażane i sprzedawane poza hodowlami “zwierząt zarejestrowanych w ogólnokrajowych organizacjach społecznych, których statutowym celem jest działalność związana z hodowlą rasowych psów i kotów”. Zapis ten miał ukrócić zjawisko tzw. pseudohodowli, czyli nielegalnego rozmnażania zwierząt w typie rasy. Największym grzechem pseudohodowli nie jest jednak “produkcja” kotów bez tzw. papierka (rodowodu), ale przede wszystkim trzymanie zwierząt w koszmarnych warunkach i redukowanie ich do roli “maszynek do rodzenia”.
Jeśli szukasz więcej porad i informacji, sprawdź także zebrane w tym miejscu artykuły z pytaniami o koty.
Jak wygląda legalna hodowla?
Zrzeszenie w odpowiednim związku
Renomowanymi instytucjami, sprawującymi pieczę nad związkami legalnych hodowców kotów na całym świecie są: FIFe (Fédération Internationale Féline), WCF (World Cat Federation), TICA (The International Cat Association) i CFA (The Cat Fanciers’ Association).
W Polsce istnieje w sumie kilkadziesiąt klubów kotów rasowych, będących pod opieką wyżej wymienionych instytucji. Hodowle zrzeszone w tych klubach wystawiają swoim zwierzętom legalne rodowody honorowane na całym świecie.
Piecza międzynarodowa
Fakt, że dana hodowla należy do uznanego klubu/organizacji międzynarodowej daje gwarancję określonych standardów, chociażby czystości danej rasy. Być może w przypadku kota kupowanego na tzw. kolanka nie jest to aż takie ważne, jednak z pewnością ważna jest chociażby konieczność przeprowadzania stosownych testów pod kątem popularnych kocich chorób (FeLV, FIV), obowiązek szczepień, odrobaczeń oraz niewydawania kota nowemu właścicielowi przed 12 tygodniem życia.
Hodowle zrzeszone w uznanych stowarzyszeniach przechodzą stosowne kontrole. Muszą zagwarantować używanym do rozrodu zwierzętom optymalne warunki bytowania oraz odpowiednio długie przerwy między kolejnymi ciążami.
Kocięta z legalnej hodowli są wydawane nowym opiekunom w idealnym stanie zdrowia, z kompletem dokumentów poświadczających ich pochodzenie oraz wykonane do tej pory procedury medyczne. Nierzadko są już wykastrowane - praktyka ta ogranicza możliwość wystąpienia problemów behawioralnych z kotem w przyszłości.
Koszty
Legalny hodowca musi wydać sporo pieniędzy na uprawianie swojego “hobby”. Utrzymywanie kocich reproduktorów, niezależnie od płci, w dobrej kondycji wymaga sporych nakładów finansowych, od odpowiedniego żywienia począwszy, na wnikliwej kontroli weterynaryjnej skończywszy.
Stąd prosty wniosek - kocięta z legalnych, porządnych hodowli nie mogą być tanie. W praktyce jest to kilka tysięcy złotych (w skrajnych przypadkach kilkanaście, a nawet kilkadziesiąt, jeśli kociak należy do wyjątkowo rzadkiej rasy). “Rasowe” kocięta po kilkaset złotych są podobne do jednorożca - po prostu nie istnieją.
Formalności
Legalny hodowca z pewnością podpisze z nami umowę, określającą tryb i warunki nabycia zwierzęcia oraz sposób postępowania w przypadku ewentualnych problemów. Na przykład jeśli z jakiegoś powodu będziemy musieli kota oddać, hodowca będzie rościł sobie prawo do przejęcia go w pierwszej kolejności.
Podpisanie umowy zabezpiecza obie strony i daje poczucie bezpieczeństwa - nabywca wie, że w każdej chwili będzie mógł odnaleźć sprzedającego gdyby potrzebował jakiejkolwiek pomocy, a hodowca z kolei ma kontrolę nad tym, co dzieje się z jego byłym podopiecznym. Sprawdź także ten artykuł z informacjami, jak działa pseudohodowla.
Co to jest pseudohodowla?
Biznes na krzywdzie zwierząt
Pseudohodowla to takie miejsce, w której bez żadnej kontroli rozmnaża się zwierzęta w typie rasy. Sprzedawcy takich zwierząt twierdzą, że od tych rasowych różni je jedynie brak mało znaczącego “papierka” (rodowodu), który przecież i tak dla większości z nas (niebędących hodowcami) nie ma znaczenia.
Tymczasem brak rodowodu to najmniejszy problem. Największy z nich to fakt, że zwierzęta używane w pseudohodowlach do rozrodu funkcjonują na co dzień w skandalicznych warunkach. Wykorzystuje się je do momentu, do którego przynoszą zyski. A potem - utylizuje.
Polecane karmy dla kotów - sprawdź je!
Brak odpowiedniej opieki
Pseudohodowle nie są zrzeszone w żadnym uznanym międzynarodowym związku - działają bez nadzoru. Niektóre wykorzystują lukę w prawie i zrzeszają się w powołanych doraźnie klubach, które mają dodawać hodowli prestiżu czy wręcz udawać, że spełnia ona określone standardy, ale to tylko zasłona dymna.
Pseudohodowlę może założyć każdy, rozmnażać zwierzęta bez umiaru, bez zwracania uwagi na ich dobrostan czy kondycję psychofizyczną. Koty i psy w takich miejscach najczęściej są karmione byle czym, nie przechodzą rutynowych badań. Mają generować zyski jak najmniejszym kosztem.
Zaniedbane potomstwo
“Produktem” pseudohodowli są zazwyczaj słabe i chore zwierzęta, które często wykazują różne problemy behawioralne. Kocięta z takiej hodowli są nieprzystosowane do normalnych, domowych warunków, bo poprzedni właściciel trzymał je w zamkniętej klate w garażu. Nikt im nie poświęcał czasu, nie socjalizował, nie zapewniał odpowiedniej stymulacji.
Nawet jeśli kocię z pseudohodowli wygląda na zdrowe, to może posiadać wady genetyczne lub choroby, które wyjdą na jaw z czasem. Pseudohodowcy nie zawracają sobie głowy “doborem genetycznym”. Często stosują “chów wsobny”, polegający na krzyżowaniu blisko spokrewnionych ze sobą zwierząt.
A gdy pojawią się problemy…
Pseudohodowcom zależy na “wypchnięciu” jak największej liczby kociąt do nowych domów. Co się dalej z nimi stanie - to już nie ich problem. Jeśli kociak czy szczeniak zachoruje, świeżo upieczony opiekun będzie musiał sobie radzić sam.
W przypadku porządnych, legalnych hodowli można liczyć na pomoc i zaangażowanie hodowcy, który sprzedał nam zwierzę, a w ostateczności nawet na partycypowanie w kosztach leczenia. Pseudohodowcom o wiele bardziej opłaca się zabić “felerne” zwierzę, niż wydawać na weterynarza.
Zanim kupisz kota…
Nie przykładaj ręki do cierpienia
Wierzę, że jako miłośnikowi kotów leży ci na sercu dobro każdego z nich. Nie chcesz, żeby koty cierpiały, były bite, głodzone, rozmnażane w okrutny sposób. Jeśli tak jest - nie skusisz się na “rasowego kociaka za 500 zł”. Wiesz bowiem, że kupując takie zwierzę, napychasz kabzę ludziom, którzy traktują je gorzej niż przedmioty.
Jeśli marzysz o rasowym zwierzęciu, przyjmij do wiadomości, że trzeba będzie za nie zapłacić. Jeśli uznasz, że twój budżet tego nie wytrzyma - rozważ adopcję kota bezpańskiego. W schroniskach, fundacjach i domach tymczasowych czekają na swojego człowieka setki kotów - nawet w typie rasy, którą uwielbiasz.
Sprawdź hodowlę
Porządna, legalna hodowla chętnie udostępni ci dokumentację poświadczającą jej przynależność do uznanego klubu czy stowarzyszenia. Pokaże wzór umowy oraz rodowodu. Będzie widniała w oficjalnych spisach legalnych hodowli, dostępnych na stronach internetowych poszczególnych organizacji.
Jeśli hodowla działa długo na rynku, znajdziesz na jej temat opinie w Internecie. Być może obejrzysz żyjące w niej koty na wystawach. Hodowca będzie chętnie odpowiadał na twoje pytania, ciesząc się z twojego zaangażowania.
Zadawaj pytania
Hodowca z prawdziwego zdarzenia nie będzie miał problemów z odpowiedzią na pytania przyszłego opiekuna kociaka. Wręcz przeciwnie - będzie mu zależało, aby zwierzak z jego hodowli miał w nowym domu jak najlepiej, więc nawet niepytany udzieli stosownych informacji.
Powinien posiadać wiedzę nie tylko z zakresu kociego zdrowia, ale również behawioru i ogólnie pojętego dobrostanu. Opowie jak wybrać towarzysza dla siebie, jak się nim opiekować po przewiezieniu do nowego domu, a nawet zorganizuje stosowną wyprawkę na “nową drogę życia”.
Wizyta w hodowli
Legalna hodowla nie będzie miała nic przeciwko odwiedzinom przez potencjalnych klientów. Taka wizyta jest wręcz wskazana, aby kupujący mógł się zorientować, w jakich warunkach koty żyją, czy są zdrowe i dobrze traktowane.
Ponadto prawdziwy hodowca raczej nie zgodzi się na przekazanie kota “w połowie drogi”, na stacji benzynowej czy peronie PKP - będzie mu zależało, aby opuszczenie domowego gniazda odbyło się kosztem jak najmniejszego stresu nie tylko dla kociaka, ale i pozostałych stron transakcji.