Kot jako wolne stworzenie

Kot domowy a kot dziki

Osoby, które uważają, że kot domowy powinien móc wychodzić na zewnątrz, kiedy tylko ma na to ochotę, często powołują się na twierdzenie, że kot jako taki jest stworzeniem wolnym, które w zamknięciu czuje się źle. Moim zdaniem mamy tu do czynienia ze szkodliwym pomieszaniem pojęć.

Kot domowy, czyli felis catus, nie jest zwierzęciem dzikim. Według definicji z Wikipedii felis catus to “udomowiony gatunek ssaka z rzędu z rodziny” Szacuje się, że przodek felis catus został udomowiony około 10 tys. lat temu. Udomowienie z kolei oznacza, że długotrwałe obcowanie z człowiekiem wpłynęło na przekształcenie się właściwości morfologicznych, fizjologicznych, rozwojowych i psychicznych dzikiego kota, zatem nie jest on już dzikim kotem wyjściowym, a konkretnie zmodyfikowanym zwierzęciem.

Jackson Galaxy w książce “Kocie mojo” wylicza zmiany genetyczne związane zarówno z kocim zachowaniem, jak i cechami fizycznymi, które wykształciły się w procesie udomowienia. Należą do nich: lepsza umiejętność tworzenia wspomnień, lepsza umiejętność dostrzegania związku między bodźcem a nagrodą, wolniejsze warunkowanie strachu (kot domowy wolniej uruchamia reakcję “walcz albo uciekaj”), mniejsze czoło, krótsza szczęka, mniejszy mózg, dłuższe jelita. Wszystkie te zmiany świadczą o tym, że kota domowego nie można traktować jako bezpośredniej kopii jego dzikiego przodka.

Wolność ponad wszystko

Do kotów dzikich żyjących w Polsce zaliczają się ryś i żbik. Są to zwierzęta nieudomowione, które nie potrzebują żadnych kontaktów z człowiekiem, a zamknięcie w niewoli jest dla nich niewyobrażalnym stresem i drastycznie obniża poziom życia. Rysia czy żbika nie wolno trzymać w domu jako zwierząt towarzyszących.

Zupełnie inaczej sytuacja ma się w odniesieniu do kota domowego, który od setek lat przystosowuje się do życia na zamkniętej przestrzeni. Kot domowy nie potrzebuje wolności rozumianej jako ogromne terytorium na zewnątrz mieszkania. Nie potrzebuje też wolności od swojego opiekuna. Aby wieść szczęśliwe życie, nie musi godzinami siedzieć na zewnątrz, nie musi też posiadać zewnętrznej toalety, jak niektórzy myślą.

Kot domowy, jak każde inne zwierzę domowe, potrzebuje przede wszystkim pożywienia, bezpieczeństwa, opieki i troski, czyli takich warunków bytowania, by móc zaspokajać swoje potrzeby. A warunki takie spokojnie można zorganizować nawet w niewielkim mieszkaniu.

Zaspokajanie potrzeb

Każdy opiekun kota powinien znać katalog podstawowych potrzeb tego gatunku. Ich zaspokojenie sprawi, że zwierzę będzie zdrowe i szczęśliwe. Kocie potrzeby można podzielić na kilka podstawowych grup:

  1. potrzeba pożywienia;
  2. potrzeba dostępu do świeżej wody;
  3. potrzeba snu i odpoczynku;
  4. potrzeba zabawy (polowania);
  5. potrzeba eksploracji terytorium;
  6. potrzeba leczenia;
  7. potrzeba bezpieczeństwa.

Potrzeba eksploracji terytorium oraz potrzeba zabawy to główne powody, dla których ludzie puszczają swoje koty na dwór. “No przecież on się nudzi w domu” - słyszy behawiorysta. Problem polega na tym, że zaspokajanie nie wiadomo gdzie bez nadzoru człowieka jest bardzo niebezpieczne.

Zaspokajanie potrzeb kota domowego

Niebezpieczeństwa czyhające na zewnątrz

“Mój kot umiera z nudów w domu, dlatego go wypuszczam” - taki argument często słyszy behawiorysta. Niestety, zaspokajanie potrzeby eksploracji w ten sposób jest szalenie niebezpieczne. Nie ma tu znaczenia, że mieszkamy w spokojnej okolicy, gdzie nie ma wielu samochodów, gdyż potrącenie przez samochód nie jest najgorszym scenariuszem, jaki może spotkać naszego kota.

Kot na zewnątrz, a także czy kot wychodzący, czy niewychodzący - które rozwiązanie jest lepsze
Kot wychodzący na dwór, a także kot niewychodzący, najważniejsze informacje krok po kroku

Skrzywdzenie przez człowieka jest równie prawdopodobne. Każdy, kto zajmuje się pomocą wolnożyjącym kotom, zapewne widział choć raz taki przypadek. Postrzelenie przez wiatrówkę, pobicie, podpalenie- żeby wymienić tylko te “najmniej” drastyczne. Naprawdę wśród ludzi zdarzają się zwyrodnialcy torturujący zwierzęta w sposób, jaki ciężko opisać słowami. Czy naprawdę chcemy narażać na coś takiego naszego ukochanego pupila?

Koty wychodzące często padają ofiarą drapieżników, gubią drogę do domu, zostają przez przypadek gdzieś zamknięte lub celowo uwięzione, czasem są zabierane przez sąsiadów, którzy w dobrej wierze chcą pomóc przybłędzie, która pojawiła się na ich ganku. Nie narażalibyśmy na taki scenariusz naszego dziecka, dlaczego więc narażamy kota, myśląc, że to mądre zwierzę zawsze sobie poradzi? Sprawdź także ten artykuł z poradami, czy kot powinien wychodzić z domu.

Jak zaspokoić potrzebę eksploracji w domu?

Kocią potrzebę eksplorowania otoczenia możemy z powodzeniem zaspokajać w domu. Wystarczy, że udostępnimy naszemu mruczkowi kilka wysoko zawieszonych półek lub górnych “pięter” regałów czy meblościanek. Kotu jest wszystko jedno, czy wspina się na drzewo, czy na specjalnie przygotowany dla niego drapak. Na szczęście w dzisiejszych czasach dostęp do gotowych kocich mebli lub do ich prefabrykatów jest łatwiejszy niż kiedykolwiek wcześniej.

Jeśli nasz kot lubi podgryzać trawę, możemy wysiać dla niego owies. Jeśli chcemy, by zwierzak mógł patrzeć na ptaki, możemy zamontować na balkonie karmnik. Udostępniając kotu kartonowe pudełka czy innego rodzaju legowiska oraz zmieniając co jakiś czas ich konfigurację, sprawimy, że nasz pupil nigdy nie będzie się nudził.

Udostępnianie kotu ciekawych zapachów, nowych faktur, organizowanie nowych przyjemnych doświadczeń to wspaniały sposób na urozmaicenie codziennej rutyny, bez narażania zwierzęcia na utratę życia czy zdrowia. Wystarczy jedynie odrobina kreatywności. Inspiracji dostarczą nam kocie grupy w mediach społecznościowych lub specjalistyczne strony internetowe dedykowane tematom urozmaicania kociego środowiska w warunkach domowych.

Kotu niepotrzebne jest duże powierzchniowo mieszkanie. Kawalerkę można znacząco “powiększyć” poprzez zamontowanie na ścianach kilku półek, mostków czy schodków. Taka “kocia autostrada” będzie miała dla naszego pupila dużo większe znaczenie niż niewielka powierzchnia podłogi.

Kot - myśliwy

Potrzeba polowania

“Mój kot przynosi mi myszy i ptaki - na pewno świetnie bawi się na dworze. Jak zamknę go w mieszkaniu, odbiorę mu tę możliwość.” - tego rodzaju argumenty też zdarza mi się odpierać. Oczywiście, kot, który poluje na dworze, z pewnością świetnie się bawi. Wyrządza jednak również sporą krzywdę środowisku. Istnieją badania, które dowodzą, że niektóre gatunki ptaków w ogóle się nie rozmnażają, jeśli w ich pobliżu pojawia się kot. Stres blokuje proces prokreacji.

Puszczane samopas koty, które polują dla zabawy, nierzadko stanowią zagrożenie dla miejscowych gatunków ptaków czy niewielkich gryzoni, również tych chronionych prawem. Warto mieć świadomość, że nasz domowy mruczek stanowi poważne obciążenie dla lokalnego ekosystemu, dodatkowo odbierając zwierzynę łowną dzikim gatunkom, które jej naprawdę potrzebują. Zatem trzymając kota w domu, chronimy nie tylko jego samego, ale także inne gatunki.

Potrzebę polowania można tymczasem z powodzeniem zaspokoić w domowych czterech ścianach. Wystarczy tylko odpowiednia zabawka, odrobina zaangażowania oraz wiedza, jak działa łańcuch łowiecki.

Zabawa w polowanie

Zabawę w polowanie dobrze jest zaczynać przed posiłkiem, gdy kot jest głodny. To z pewnością zmotywuje go do działania. Zadaniem opiekuna jest tak prowadzić zabawkę (najlepiej na wędce), aby jej ruchy jak najbardziej przypominały ruchy potencjalnej ofiary, czyli myszy lub ptaka.

Nie należy machać kotu wędką przed nosem, gdyż tak nie zachowują się kocie ofiary. Starają się one raczej trzymać się jak najdalej od potencjalnego drapieżnika, a także poruszać tak, by pozostać niezauważone.

Kot w naturze bardzo długo podkrada się do ofiary, śledząc każdy jej ruch. Wbrew pozorom to najważniejszy i najbardziej męczący etap polowania. Drapieżnik stara się podejść do myszy czy ptaka powoli i niezauważalnie. Dopiero gdy jest naprawdę blisko, skacze na ofiarę, a następnie rozszarpuje ją i zjada. Konsumpcja jednej lub kilku ofiar wyłącza z czasem dalszą potrzebę polowania, a zmęczony kot kładzie się spać. Jeśli taki cykl uda nam się odtworzyć w warunkach domowych, nasz mruczek będzie zadowolony i szczęśliwy bez potrzeby opuszczania domu.

A jeśli jednak kota wypuścić…

Jeśli żywimy mocne przekonanie, że kot jednak powinien wychodzić na zewnątrz - wypuszczajmy go z głową! Pierwszym na to sposobem jest wychodzenie z kotem na spacer na smyczy. Niektóre koty doskonale adaptują się do takiej aktywności i bardzo ją lubią. Należy jednak pamiętać, że spacer z kotem to nie to samo, co spacer z psem. O ile pies może iść przy naszej nodze, o tyle kot będzie szedł, gdzie będzie chciał i to naszym zadaniem jest za nim podążać.

Jeśli mamy możliwość, można kotu udostępnić odpowiednio zabezpieczony (osiatkowany) balkon, z którego mruczek będzie mógł podziwiać widoki. Warto w takim wypadku ustawić na balkonie mały drapak i miękkie posłanie, a także upewnić się, że kot ma swobodną możliwość powrotu do domu.

Osoby mieszkające w domu z ogrodem mogą zbudować niewielką wolierę, czyli rodzaj osiatkowanego wybiegu dla kota. Dzięki takiemu rozwiązaniu będziemy mieć pewność, że kot nie oddali się nigdzie bez naszego nadzoru, ale będzie mógł biegać po trawie i swobodnie się wspinać (jeśli wstawimy do woliery np. wysoki pniak). Na szczęście w Polsce istnieją już firmy, które takie kocie cuda zbudują na zamówienie, jeśli nie czujemy się na siłach skonstruować ich samodzielnie.

A zatem - tak, kot żyjący wyłącznie w mieszkaniu może być szczęśliwy. Może zaspokajać swoje potrzeby małego, ciekawskiego łowcy przy pomocy mebli i przedmiotów, które mu udostępnimy. Warto wykonać ten wysiłek na rzecz swojego pupila, aby zapewnić mu optymalne warunki do życia i bezpieczeństwo. Na koniec warto jeszcze dodać, że koty wychodzące samopas mają, według badań, dużo mniejszą więź ze swoim opiekunem, a terapia behawioralna w ich przypadku jest przeważnie niemożliwa, a w najlepszym razie po prostu nieskuteczna, właśnie z powodu wspomnianego braku więzi z człowiekiem.

Bibliografia:

  1. J. Galaxy, M. Delgado, B. Rock, Kocie mojo czyli jak być opiekunem szczęśliwego kota, Wydawnictwo SQN, Kraków 2019.
ikona podziel się Przekaż dalej