Artemia (Słonaczek) - opis, hodowla, wykorzystanie, porady praktyczne
Artemia może występować nie tylko w postaci czerwonych falujących skorupiaczków. Larwy solowca są tak samo pożywne i zdrowe, jak osobniki dorosłe, a możemy je wykluć sami bez szczególnych sprzętów i przygotowań.
Jeśli szukasz więcej porad i informacji, sprawdź także zebrane w tym miejscu artykuły o pokarmie dla ryb.
Z tego artykułu dowiesz się:
Najlepszy pokarm dla ryb
Artemia dorosła i mała
Artemia jest uznawana za jeden z najlepszych pokarmów dla ryb. Innymi jej nazwami są: słonaczek (rzadko stosowana) i solowiec (tak nazywa ją producent Ichthyo Tropic). Artemia występuje u ProKarm i Katrinex. Ta karma ma mnóstwo zalet. Najważniejsza jest taka, że można ją wyhodować samemu. Artemia to tak naprawdę dwa pokarmy w jednym.
Możemy rybom podawać świeżo wykluty solowiec i osobniki dorosłe. Nauplie (larwy solowca) po wykluciu mają około 1 mm, a jako dorosłe osiągają 15 mm. To niezbędny składnik diety dla narybku i dorosłych ryb, którym wodzień stanie w gardle.
Jedyną wadą tej karmy jest fakt, że jej hodowla jest dość uciążliwa. Hodowle ryb zużywające tysiące litrów artemii dziennie to inna sytuacja, niż ktoś, kto ma akwarium z 10 neonami. A praca przy przygotowaniu artemii taka sama.
Występowanie słonaczka
Artemia salina – jak sama nazwa wskazuje – lubi sól. Istnieje jeszcze gatunek A. franciscana i inne, ale są mniej popularne. Solowiec żyje w wodach bardzo słonych, ale dzięki temu, że utrzymuje stały poziom ilości soli w organizmie, może przetrwać nawet w wodach słonawych.
Sposób poruszania się artemii jest genialny. Można na nią patrzeć godzinami. Wygląda jak słupek z nogami, które nieustannie falują. Pływa trochę jak płaszczka, ale widok falujących odnóży jest niesamowity. Świeżo wyklute artemie nie przypominają za bardzo osobników dorosłych.
Nauplie, czyli larwy solowca są tak małe, że nie widać jak wyglądają - i bardzo dobrze, bo nie ma się czym chwalić. Bardziej przypominają jakiegoś pasożyta niż karmę dla ryb. Mają krótkie zwarte ciało i dwa wielkie odnóża. Pierwszy etap po wykluciu nazywa się etapem parasolkowym i chyba nie ma bardziej trafnej nazwy(1).
Następnie słonaczek przechodzi jeszcze inne etapy wzrostu, aż osiąga dorosłą postać. Najbardziej niezwykłe jest jednak to, że potrafi hibernować w jajeczkach. Co tam hibernować, wówczas nawet nie potrzebuje tlenu! To jeden z najbardziej fascynujących sposobów na przetrwanie w świecie zwierząt.
Karma pyszna i zdrowa
Żywa artemia
Solowiec możemy kupić świeży w woreczkach. Kiedy jest w jajeczkach, przetrwa prawie wszystko, ale gdy już się wykluje, jest wrażliwy na zanieczyszczenie wody i niekorzystne czynniki środowiskowe. Stanowi to doskonałą sytuację dla akwarystów, bo jeśli żyje, znaczy, że jest świeży.
Dlatego dorosła artemia jest bardzo ceniona jako żywy pokarm. Dając ją rybom mamy gwarancję, że nie przyniesiemy do akwarium różnych nieprzyjemności. Chociaż nie zawsze tak musi być, bo zawsze tam, gdzie woda, tam bakterie. Wbrew pozorom nie przynosimy czegoś z samą artemią, ale z wodą, w której pływa.
Dlatego zawsze trzeba tę wodę odsączyć. Zwykłe sitko z małymi oczkami będzie idealne. To tylko chwila, a lepiej zniwelować ryzyko. W przypadku artemii jest wyjątkowo małe, bo woda jest słona. Sól działa trochę jak środek do dezynfekcji, jest więc bardzo dobra jako nośnik karmy. A może zainteresuje cię także ten artykuł na temat karmnika dla rybek?
Karma mrożona
Artemię możemy też kupić mrożoną w taflach po 100 g. Każda taka tafla wygląda jak pojemnik na kostki lodu. Składa się z prostokątnych porcji, które pojedynczo rozmrażamy i wrzucamy do akwarium. Istnieją też tafle półkilogramowe, które są w całości, niepodzielone na porcje. Jeżeli mamy więcej ryb, to bardziej opłacalne rozwiązanie.
Przed podaniem, solowiec należy koniecznie rozmrozić. Wrażliwe ryby mogą dostać zapalenia przewodu pokarmowego od za zimnego pokarmu(2). Śluz otaczający jelita jest wydalany, gdy temperatura się mocno zmienia i przy znacznym ubytku otwiera drogę do organizmu wiciowcom i innym nieprzyjemnościom ze środowiska.
Od razu po rozmrożeniu należy z porcji odlać wodę i wrzucić same artemie do akwarium. Jeżeli widzimy, że jakieś sztuki są „rozczłonkowane” – został sam „trzonek” bez odnóży, to lepiej je wyjąć i nie podawać rybom do zjedzenia.
Polecane akwaria i akcesoria - ceny internetowe!
Skuteczna hodowla artemii
Dostępne w handlu są też suche jaja artemii. Można je wykluć samemu. Wystarczy butelka (1,5 l), pompka napowietrzająca, kawałek wężyka i kamień napowietrzający. Niektóre pakiety artemii są już wymieszane z solą, a do niektórych będzie ona potrzebna osobno.
Hodowla artemii jest bardzo łatwa. Od butelki odcinamy górną część na takim poziomie, żeby usunąć część węższą w obwodzie. Wlewamy wodę i wkładamy kamień napowietrzający. Podłączamy go wężykiem do pompki i ustawiamy intensywność tak, żeby wodę wprawić ruch, ale nie wzburzyć.
Kamień stosujemy tak naprawdę tylko po to, żeby obciążyć wężyk. Jeżeli możemy to zrobić inaczej, wystarczy sam wężyk puszczający większy bąbelek. Należy tylko minimalnie wprawić wodę w ruch. Do przygotowanej wody dodajemy soli. Całkiem sporo, bo 3 łyżeczki na litr. Do tego można, ale nie trzeba, dosypać pół łyżeczki sody oczyszczonej.
Do takiego roztworu wsypujemy jaja artemii i czekamy. Na okres wkluwania butelka powinna być oświetlona. Po dwóch dniach zobaczymy, że jaja w znacznej mierze się wykluły. Małe różowe kropeczki różnią się od złoto – brązowych jajeczek. Pojawia się wówczas dylemat – jak podać wyklute larwy solowca a zostawić niewyklute jaja artemii.
Tutaj każdy ma swoją koncepcję, jednak całkiem wydajne i zgrabne jest przelanie zawartości butelki do plastikowego szerokiego i płaskiego pojemnika. Bierzemy ręcznik papierowy i kładziemy go delikatnie na taflę wody. Jajeczka przyklejają się do niego, a słonaczek pływa niżej.
Następnie strzykawką około 10 ml nabieramy wodę z widocznymi naupliami pomijając ewentualne pozostałe jajeczka. Ułatwia to też podanie konkretnej ilości karmy do zbiornika. Nie musimy się martwić, że nam się „chlupnie” za dużo.
Warto karmić artemią
Artemia a rozwielitka
Praktycznie nie ma ryb, którym nie można podawać artemii. Jednak dla niektórych gatunków jest niezastąpiona. Gupiki, małe razborki, drobnoustki, czy bystrzyki, kochają malutkie nauplie i jedzą je bardzo chętnie.
Przy własnej hodowli nie musimy się martwić o jakość wody i gdy mamy gupiki, można swobodnie podawać karmę z soloną wodą. Oczywiście bez przesady, żeby nie zrobić z nich ryb morskich, jednak małe ilości nie będą szkodliwe, a nawet pożyteczne.
Kolejnym atutem artemii jest jej wartość odżywcza. Zawiera 50% białka, co jest dużą ilością, jak na pokarm dla ryb i aż 9% popiołu, który jest bardzo zdrowy. Możemy karmić nią małe rybki często, bo białko będzie powodowało zbilansowany, ale szybki wzrost.
Artemia jest pod kątem odżywiania ryb o wiele lepsza, niż rozwielitka, bo nie ma tak twardego pancerzyka. Często widzimy, że przy początkowym podawaniu, ryba bierze rozwielitkę do pyska, po czym wypluwa. Czasami spróbuje ją ponownie przeżuć, ale niektóre nie podejmują ponownej próby, bo zniechęcają się twardą strukturą, jaką ma rozwielitka. Artemia jest lepiej akceptowana.
Karma idealna
Artemia praktycznie nie ma wad. Jedyną komplikacją jest jej klucie i cierpliwość przy wybieraniu pływających osobników spośród jajeczek. Niekiedy można kupić w sklepie woreczkowane żywe nauplii artemii, ale niestety są dostępne w handlu okresowo.
Dorosłe osobniki są doskonałe dla wszystkich większych ryb. Co prawda, cena żywej woreczkowej artemii jest dość wysoka, ale od czasu do czasu możemy rybom zasponsorować mały przysmak. Chyba że mamy takie ryby jak cyprichromis, to musimy ją uczynić stałym składnikiem diety.
Najlepsze pokarmy dla ryb odżywiają i nie tuczą. Taka jest właśnie artemia, więc używajmy jej jak najwięcej w jak najświeższej postaci, żeby ryby czerpały nie tylko z jej popiołów, ale też białek i witamin.
(1) Lopalco, Patrizia & Lobasso, Simona & Lopes-Dos-Santos, Ruy & Stappen, Gilbert & Corcelli, Angela. (2019). Lipid Profile Changes During the Development of Artemia franciscana, From Cysts to the First Two Naupliar Stages. Frontiers in Physiology. 9. 10.3389/fphys.2018.01872.
(2) Prof. Dr hab. Jerzy Antychowicz „Choroby ryb akwariowych” Powszechne Wydawnictwo Rolnicze i Leśne, Warszawa 2007