Jedna komenda, której nie uczysz psa, a powinieneś od niej zacząć!

Odwołanie, czyli przywołanie psa do siebie na komendę, to jedna z najważniejszych umiejętności w codziennym życiu z czworonogiem. I paradoksalnie – najczęściej ignorowana. W teorii wszystko brzmi prosto: wołasz psa, a on natychmiast przybiega. W praktyce jest zupełnie inaczej. Dlaczego tak się dzieje i jak to naprawić?
Wygoda, ale przede wszystkim bezpieczeństwo
Uczymy psa przychodzenia na zawołanie nie tylko dla własnej wygody, ale przede wszystkim dla bezpieczeństwa: pupila i innych. Czworonóg, którego można odwołać w każdej sytuacji, nie wpadnie pod samochód, nie pogoni rowerzysty ani nie zniknie gdzieś w lesie. Jego posłuszeństwo to również miernik relacji opartej na zaufaniu i zrozumieniu. Pies słucha opiekuna, kiedy wie, że warto.
Wielu właścicieli popełnia jednak błędy, które osłabiają skuteczność odwołania. Jednym z najczęstszych jest wołanie psa wtedy, gdy jest całkowicie pochłonięty czymś innym i prawdopodobieństwo, że zareaguje, jest bardzo małe. W ten sposób uczymy zwierzę, że posłuszeństwo to jedynie opcja.
Unikaj tych błędów
Kolejny problem to wołanie wyłącznie po to, by zakończyć zabawę (np. chodzenie bez smyczy). Pies szybko uczy się, że powrót oznacza koniec przyjemności i dlatego unika tego jak ognia. Innym poważnym błędem jest karcenie psa po powrocie. Jeśli zwierzę wraca, nawet po dłuższej chwili, a opiekun jest wściekły i krzyczy, czworonóg zapamięta, że posłuszeństwo się nie opłaca.
Naukę odwołania warto zacząć od wyboru jednoznacznej komendy. Może to być „do mnie”, „chodź”, „wróć” lub jakiekolwiek inne słowo – ważne, by było wyraźne i zawsze wypowiadane w ten sam sposób. W pierwszej fazie budujemy pozytywne skojarzenia. Trening najlepiej zacząć w spokojnym otoczeniu, na przykład w domu lub ogrodzie. Wołamy psa radosnym głosem, używamy komendy i nagradzamy natychmiast po przyjściu – pysznym smakołykiem, zabawką lub entuzjastyczną pochwałą. Polecane smakołyki znajdziesz tu.

Konsekwentnie do celu
Stopniowo zwiększamy poziom trudności i dodajemy rozproszenia. Najpierw ćwiczymy w znajomym otoczeniu, potem w spokojnym parku, a dopiero później w miejscach, gdzie pojawiają się inne psy i inne interesujące bodźce. Warto też trenować na długiej lince – pozwala ona kontrolować sytuację i zapewnia bezpieczeństwo. Jeśli zwierzę nie wraca, delikatnie pomagamy za pomocą linki i zawsze nagradzamy, gdy tylko się zbliży. Więcej informacji na temat linek znajdziesz tu.
Aby utrzymać motywację psa, warto zmieniać rodzaj nagród. Raz może to być smaczny kąsek, innym razem ulubiona piłka albo wspólna zabawa. Dzięki temu odwołanie staje się dla pupila ekscytującą grą, a nie nudnym obowiązkiem. Co równie ważne, nie każda komenda „do mnie” powinna oznaczać koniec zabawy. Czasem lepiej nagrodzić psa i puścić go z powrotem – to wzmacnia chęć zachowania posłuszeństwa.