Niedźwiedzie mogą stać się problemem? Wójt chce ich odstrzału, ekolodzy protestują

Wójt gminy Solina Adam Piątkowski przekonuje, że pojawiające się na podlegającym mu terenie niedźwiedzie mogą stanowić niebezpieczeństwo dla ludzi. Mężczyzna prosi rząd o interwencję. Tymczasem miłośnicy przyrody sprzeciwiają się odstrzałowi drapieżników.
Z tego artykułu dowiesz się:
Decyzja polityczna
Na początku kwietnia pojawiła się informacja o planowanym odstrzale niedźwiedzi na Słowacji. Słowaccy i polscy aktywiści postanowili nie dopuścić do masakry. "Na Słowacji już opublikowaliśmy list otwarty do premiera Fico, a w czwartek rozpoczynamy jego publikację i zbiórkę podpisów w Polsce. Prosimy o zaangażowanie się całej społeczności, aby wywrzeć presję nie tylko na premiera Fico, ale także zainteresować sprawą unijną komisarz ds. środowiska" – powiedział dziennikarzowi PAP Robert Cyglicki z Greenpeace Polska.
Decyzja o redukcji populacji niedźwiedzia zapadła w wyniku tragicznego incydentu, który miał miejsce pod koniec marca 2025 r. W pobliżu miasta Detva niedźwiedź zaatakował i zabił 59-letniego mężczyznę. Wkrótce potem premier Fico zapowiedział odstrzał 350 tych drapieżników. Zdaniem eksperta, który rozmawiał z PAP, był to manewr polityczny.
Interwencja w sprawie polskich niedźwiedzi
Tymczasem podobny postulat pojawił się niedawno w Polsce. Jak podaje WP Finanse, wójt gminy Solina Adam Piątkowski zamierza skierować petycję do rządu z prośbą o interwencję w sprawie niedźwiedzi, które coraz częściej pojawiają się na posesjach mieszkańców. “Tylko w tym tygodniu mamy trzy owce wyciągnięte ze stajni, jedną kozę, zdarzeń z kurami już nie wspomnę” - powiedział Piątkowski, cytowany przez WP.
Jak przypomina “Super Express”, to nie pierwszy raz, kiedy wójt zwraca uwagę na niebezpieczne drapieżniki. Po raz pierwszy zrobił to w 2023 r., kiedy na podlegającym mu terenie pojawiła się samica z dwoma młodymi. Historię innych sławnych niedźwiedzi przeczytasz tu.
Zabawa w ciuciubabkę
Adam Piątkowski przestrzega, że jeśli żadne działania nie zostaną podjęte, może się wydarzyć nieszczęście. “Prowadzimy działania pozorne, odstraszamy, płoszymy, odławiamy, wywozimy, ale to jest zabawa w ciuciubabkę. Nie chcemy brać na siebie odpowiedzialności, niech ktoś wreszcie nam, samorządowcom, pomoże, bo niedźwiedzie stwarzają duże zagrożenie dla mieszkańców naszej gminy i turystów, i nie tylko u nas, ale w całych Bieszczadach, bo populacja niedźwiedzia rozrosła się i liczy już ponad 300 osobników. Nie możemy być bierni" – powiedział wójt gminy Solina w rozmowie z Nowinami 24.
Obrońcy przyrody mają inne zdanie. “Jako Stowarzyszenie Park Ochrony Bieszczadzkiej stanowczo sprzeciwiamy się dążeniu do redukcji populacji niedźwiedzia brunatnego (Ursus arctos ) na terenie Bieszczad, gatunku ściśle chronionego prawem. Jednocześnie apelujemy do samorządowców regionu, głównie Wójta gminy Solina Adam Piątkowski o odstąpienie od objętego kursu. Odstrzał redukcyjny jako metoda prewencji sytuacji konfliktowych pomiędzy człowiekiem i dzikimi zwierzętami, nie jest oparta na wiedzy naukowej i nie jest adekwatnym narzędziem redukującym ilość szkód wyrządzanych przez niedźwiedzie, jak również jest wynikiem bezradności oraz chęci korzystania z najprostszych i zarazem najbardziej okrutnych metod” - czytamy na internetowym profilu Stowarzyszenia Park Ochrony Bieszczadzkiej Fauny. O protestach w sprawie innego drapieżnika przeczytasz tu.
