We wrocławskim zoo pojawił się drapieżnik. Musiał zostać odłowiony, bo próbował polować

W Polsce te drapieżniki są objęte ochroną gatunkową. Nie wolno do nich strzelać. Co zatem zrobić, kiedy któryś pojawi się w okolicy ludzkich siedzib? Najlepiej wezwać profesjonalną pomoc i przewieźć zwierzaka w bezpieczne miejsce. Dokładnie tak stało się z Miłkiem.
Z tego artykułu dowiesz się:
Nowy kolega
Miłek - to imię od razu budzi sympatię. Skąd się wzięło? Od okolic Milicza, gdzie rezydował czworonóg, zanim trafił do ogrodu zoologicznego we Wrocławiu. Czym się naraził lokalnej społeczności? Z głodu próbował polować na mieszkające na podwórkach kury. Choć nikogo nie skrzywdził, to straszył trochę wyglądem.
Młody wilk szary, bo o nim mowa, czuje się coraz lepiej w nowym domu. Po przejściu obowiązkowej kwarantanny trafił na wybieg z innymi wilczycami. Starał się, jak umiał, żeby zdobyć ich sympatię. Pierwsza z samic, Auris, nie obdarzyła młodzika zainteresowaniem. Druga, Luna, okazała się bardziej otwarta na nowe znajomości. Zaakceptowała kolegę.
W poszukiwaniu domu
Pierwsza informacja o małym wilku w potrzebie dotarła do wrocławskiego ogrodu zoologicznego w październiku 2024 r. Zwierzę przebywało pod opieką pracowników Ośrodka Rehabilitacji Dzikich Zwierząt „Mysikrólik” w Bielsku-Białej, a Stowarzyszenia Dla Natury „Wilk” szukało dla niego docelowego domu.
Dlaczego wilczek trafił do “Mysikrólika” ? To długa historia. W lipcu 2024 r. zwierzak kręcił się w pobliżu ludzkich zabudowań w okolicach Milicza. Został odłowiony, przebadany, a potem wypuszczony z powrotem na wolność w Lasach Milickich. Żyła tam para rodzicielska wilków z własnymi młodymi, istniała więc szansa, że osierocony samiec zyska nową rodzinę. Lubisz historie o dzikich zwierzętach? Koniecznie zajrzyj tu.
Zbyt blisko ludzi
Pod koniec sierpnia czworonóg znów zaczął kręcić się w pobliżu ludzi. Wyglądało na to, że niespecjalnie się ich boi, z czego wywnioskowano, że przez jakiś czas mógł mieć bliskie relacje z jakimś homo sapiens, na przykład był dokarmiany. Z tego powodu nie potrafił odnaleźć się w dziczy, ale szukał szczęścia w gospodarstwach.
Pracownicy gminy Milicz poprosili o ponowne odłowienie stworzenia. Wilczek trafił do “Mysikrólika” , gdzie został porządnie odkarmiony. Potem pojechał do Wrocławia, a resztę historii już znacie. Pozostaje mieć nadzieję, że będzie się czuł w zoo jak u siebie w domu. O innym uratowanym czworonogu przeczytasz tu.
