Atak niedźwiedzi w Bieszczadach. Jest petycja w tej sprawie

Niedźwiedzie dają się coraz bardziej we znaki mieszkańcom Bieszczad. W ostatnim czasie zaatakowały aż dwa razy. Wójt gminy Solina domaga się zdecydowanego działania ze strony władz państwowych. Ostrzega, że w końcu może dojść do tragedii.
Z tego artykułu dowiesz się:
Nocny atak
Do tragicznego zdarzenia doszło w nocy z 12 na 13 kwietnia w Bukowcu (gmina Solina). Prawdopodobnie kilka niedźwiedzi dostało się do pomieszczenia, w którym znajdowały się kozy. 21 zwierząt - młodych i starszych - zginęło.
– Na razie nie wiemy, czy to był jeden, czy kilka niedźwiedzi. Na monitoringu radiowym wieczorem obserwowaliśmy niedźwiedzia, który ma założoną obrożę telemetryczną. Nad ranem drapieżniki wpadły do gospodarstwa, bo jeden chyba tego nie zrobił, i zabiły 21 kóz. To jest wynik bezradności naszego państwa. Jeżeli nie dostaniemy możliwości odstrzału, to wkrótce dojdzie do tragedii - powiedział wójt gminy Solina Adam Piątkowski w rozmowie z Nowinami 24.
Ludzie się boją
Kozy dostarczały mleka ich właścicielce, pani Bożenie, która z tego surowca wyrabiała sery. Tak duży ubytek w stadzie może spowodować konieczność likwidacji małego przedsiębiorstwa. – To była prawdziwa rzeź. Widok był okropny. Dwie małe kózki schowały się i tylko dlatego ocalały. Niedźwiedzie robią z nami, co chcą. Nie boją się niczego – powiedziała serowarka portalowi eSanok.pl.
Na okolicznych mieszkańców padł blady strach. – Boimy się wszyscy. Niedźwiedzie wchodzą nie tylko do budynków gospodarczych, ale również do domów mieszkalnych. To sytuacja absolutnie niedopuszczalna – przekazał wójt Piątkowski dziennikarzowi eSanoka. O tym, jak w innej części Polski rozwiązano problem równie groźnego drapieżnika, przeczytasz tu.

Uwięzieni w samochodzie
Niebezpieczny incydent z Bukowca nie jest odosobniony. Jak podaje Radio Eska, w oddalonej o kilka kilometrów Górzance miała miejsce równie groźna sytuacja. Nocą z 11 na 12 kwietnia drapieżniki pojawiły się w gospodarstwie w pobliżu zagrody z kozami. Pech chciał, że w tym samym czasie na posesję wjechał samochód z kobietą i dzieckiem na pokładzie.
- Żona z synem zostali uwięzieni w aucie. Niedźwiedzie były dosłownie kilka metrów od nich, nie mieli szans, żeby wysiąść i dostać się do domu. Dopiero mocne światło reflektorów trochę je spłoszyło i to pozwoliło im przebiec do budynku – powiedział właściciel nieruchomości w rozmowie z portalem eSanok .pl. Jeśli lubisz niedźwiedzie, koniecznie przeczytaj ten artykuł.