Lodowa tragedia w toku – te urocze ptaki mogą przestać istnieć!

Naukowcy biją na alarm. Wyniki najnowszych badań pokazują, że pewne bardzo znane zwierzę do 2100 roku może całkowicie zniknąć z powierzchni Ziemi. Przyczyną tego stanu rzeczy jest ocieplenie klimatu oraz działalność człowieka.
Z tego artykułu dowiesz się:
Lodowe pustkowie
Antarktyda to bodaj najmniej przyjazne do życia miejsce na świecie. Znajduje się na południowym krańcu ziemi. Liczy sobie nieco ponad 14 mln km², z czego 98% jest pokryte lodem o średniej grubości blisko 2 km. Przez większość roku panuje tu dotkliwy mróz, oscylujący wokół -30 stopni Celsjusza.
Mogłoby się wydawać, że tak surowe miejsce będzie całkowicie opustoszałe. Tymczasem nie jest to prawda. Na Antarktydzie żyje kilka gatunków zwierząt, między innymi pingwiny cesarskie. To wyjątkowo duże stworzenia, mogą osiągać 130 cm wzrostu i 45 kg wagi. Żywią się rybami i skorupiakami. Potrafią przebywać pod wodą nawet 20 minut. O innym interesującym ptaku przeczytasz tu.
Zagrożone pisklęta
Pingwiny cesarskie, aby się rozmnażać, potrzebują grubej warstwy lodu w okresie od kwietnia do grudnia. Ich młode na początku życia nie mają nieprzepuszczających wody piór, są również bardzo wrażliwe na zimno. Jeśli lód pojawi się zbyt późno lub stopi zbyt wcześnie- pisklęta znajdą się w śmiertelnym niebezpieczeństwie.
„Osobiście znam kilka obszarów, gdzie lód morski pękł na długo przed tym, jak pisklęta pingwinów były gotowe do wylęgu”, powiedziała Wienecke. „Mamy więc małe puchate kuleczki, które nie potrafią same o siebie zadbać (…), które są całkowicie zależne od pożywienia rodziców, które nie są wodoodporne. Nie mogłyby wejść do oceanu i przeżyć, nawet gdyby chciały” – powiedziała ekolożka z Australijskiego Oddziału Antarktycznego Barbara Wienecke, cytowana przez portal smoglab.pl. Historię innego zagrożonego zwierzęcia przeczytasz tu.

Negatywny wpływ człowieka
Tymczasem z uwagi na ocieplenie klimatu z lodem na Antarktydzie jest coraz gorzej. Jego topnienie przekłada się na los pingwinów cesarskich. Badania przeprowadzone przez naukowców z Argentyńskiego Instytutu Antarktycznego wskazują, że do końca tego stulecia lwia część populacji tych zwierząt może po prostu zniknąć.
Odpowiedzialne za ten stan rzeczy jest nie tylko globalne ocieplenie, ale także bezpośrednia działalność człowieka. A konkretnie: rozwój turystyki i co za nią idzie zwiększenie liczby łodzi pływających w rejonie Antarktydy. Zwierzętom szkodzi hałas oraz łopatki silników, które mogą zranić, a nawet zabić czworonoga.