Polka przyjęła pod swój dach 250 zwierząt. Są wśród nich strusie, skunksy i węże

Anna Gąsawska to prawdziwa miłośniczka zwierząt. Dała schronienie 250 czworonogom różnych gatunków. Psy, koty, ptaki i gady w zależności od potrzeb mieszkają w domu lub ogródku kobiety. Są otoczone miłością. Wiele z nich opiekunka wykarmiła własnymi rękami.
Z tego artykułu dowiesz się:
Spełnienie marzeń
Anna Gąsawska od małego kochała zwierzęta. - Bardzo ekscytowało mnie, jak ktoś złapał zaskrońca i mogłam go pogłaskać. Kiedyś chciałam jednego węża, a dziś mam ich kilkadziesiąt. Musiałam skończyć czterdziestkę, żeby swoje marzenia zrealizować. To jest dobry moment. Mam na to siły i środki, bo to bardzo kosztowne hobby – powiedziała w rozmowie z portalem tarnow.naszemiasto.pl.
Węże to jednak jedynie część jej menażerii. Na posesji pani Anny można spotkać nie tylko psy, ale również drób, a nawet strusie. W domu z kolei mieszkają m.in. koty, papugi, żółwie, skunksy, rybki i pająki. Jeśli lubisz te ostatnie, koniecznie przeczytaj ten artykuł.
Uwaga, pytony!
“Teren posesji monitorowany całodobowo przez pytony” -znak takiej treści wisi na ogrodzeniu nieruchomości należącej do kobiety. I jest w tej humorystycznej przestrodze ziarno prawdy. Mieszka tu bowiem 50 boa imperatorów i pytonów królewskich. Mimo groźnie brzmiących nazw zwierzęta te są z natury łagodne. Nie atakują ludzi, żywią się specjalnym pokarmem.
- U nas w zamrażarce zamiast schabu są myszy i szczury. Te węże mają łagodne usposobienie i nie są przede wszystkim jadowite. Zawsze mówię gościom, że to tylko dusiciele. Miny mają wtedy nietęgie. Owszem mogą wbić zęby, ale ja znam ich charaktery, dlatego w mojej obecności nie ma się czego obawiać- przekonuje hodowczyni.
Praca ze zwierzętami
Chociaż domowe minizoo to spełnienie marzeń, Anna Gąsawska zauważa, że tak oryginalne hobby wymaga od niej sporego wysiłku. Opiekowanie się taką gromadką zabiera mnóstwo czasu. Czyszczenie klatek czy terrariów, karmienie, sprzątanie, doglądanie, to wszystko wymaga dyscypliny i determinacji. Kobieta jednak nie narzeka. Lubi troszczyć się o swoich podopiecznych.
Mieszkanka posesji “monitorowanej przez pytony” kiedyś chciała zostać weterynarzem. I chociaż plan ten się nie ziścił, to kobieta ma okazję pracować ze zwierzętami. Czasem przynosi je do Zakładu Karnego w Tarnowie, gdzie zajmuje stanowisko kierowniczki działu terapeutycznego. Jeśli lubisz egzotyczne zwierzęta, koniecznie przeczytaj ten artykuł.
